niedziela, 16 października 2016

Żadanice - niech się stanie !

W Miejskiej Kniei czyli w Makowskich Lasach od czasu do czasu odbywają się warsztaty z tworzenia Żadanic. Żadanice to laleczki amulety, które niektórzy nazywają Motankami.  Motanki  tworzy się  z resztek materiałów. U nas nie są to ot takie tam materiały. Kultywujemy tradycję, dlatego motamy laleczki ze starej odzieży, pełnej energii danej rodziny/ osoby/ domu.  Żadanice tworzy się w intencji. Dlatego proces powstawania Żadanicy nie jest szybki i łatwy.
Takie warsztaty trwają około 4h. Dzisiaj warsztat trwał 5h. Jako prowadząca nie odczułam, żeby czas się dłużył. Minął płynnie, ciepło i magicznie. Każda z uczestniczek miała przemyślaną intencję. Niektóre nawet zapisały ją na kartce i zerkały by wyklarować myśli.


Każda z Motanek powstała w danej intencji. Każda z nich jest piękna. Nie łatwo było pozostać przy ostatecznej wersji. Tkaniny i ozdoby zapewniliśmy, ale tak jak prosiłam, każda z uczestniczek przyniosła stare ubranie i jakiś element z niego zamieściła w lub na laleczce. 
Dziękuję wszystkim obecnym za dzisiejsze popołudnie. To zaszczyt dla mnie, że powierzyłyście mi swoje nadzieje, obawy a ja pomogłam Wam je urzeczywistnić w postaci Żadanicy. Niech się spełni ! 

Bardzo dobre źródło informacji Motankach i innych słowiańskich laleczkach znajdziecie tutaj: http://przypiecek.blogspot.com/2013/11/lalki-motanki.html

czwartek, 6 października 2016

Bushcraft w rozumieniu kobiety.

Od jakiegoś czasu śledzę poczynania na różnych grupach i forach o tematyce bushcraftu, survivalu i prepperingu. Bez dwóch zdań większość członków owych grup to mężczyźni. Kobiet jest zdecydowanie mniej. Tematy jakie są poruszane to przeważnie wyposażenie. Czasami poruszane są zagadnienia z zakresu umiejętności. Jakich ? Rozpalania ognia, filtrowania wody, rąbania drzewa, zawieszania menażki/ kociołka nad ogniem. Od czasu do czasu przewinie się coś o pożywieniu i leczeniu. Zauważyłam również, że większości zależy na odchudzeniu ekwipunku. Tylko, że to odchudzenie polega na zmniejszeniu wagi posiadanych rzeczy a nie rezygnacji z nich. 

Jak wygląda przeciętny wypad bushcraftowca do lasu ? Oglądając zdjęcia i to czym się chwalą ludziki na grupach, mniej więcej każdy spędza weekend w lesie podobnie. Rozbija namiot/ rozwiesza hamak lub tarpa ( plandekę). Rozpala ognisko bez zapałek. Gotuje herbatę/ kawę. Piecze kiełbaskę lub inne mięso. Czasami coś ugotują w menażce z produktów przyniesionych z domu. 

Mnie osobiście miło się czyta relacje osób, które takie wypady traktują, jak trening pewnych umiejętności. Coraz częściej pojawiają się wpisy z budowy szałasów, baz czy chatek w lesie na stałe wypady. To się chwali :) 

Czasami pojawia się pytanie: Po co idziecie do lasu ? odpowiedzi są też podobne. Odpocząć od miasta, pracy, zgiełku. Pochodzić po lesie i się nim po delektować. I to mi się podoba :) W sumie sama też tak robię :) choć ja jeszcze poświęcam ten czas na naukę i sprawdzanie swoich umiejętności z radzenia sobie w lesie bez szpeju. 

I dzisiaj właśnie dopadła mnie myśl i pewne zastanowienie: odchudzają ekwipunek nie nosząc rozpałek, zapałek, zapalniczek, namiotów itp. ale dźwigają tyle jedzenia i apteczkę  w plecaku. A co dźwiga kobitka ? Co noszę ja ? 

I widzicie, ja noszę zapałki, jeden ostry nóż, menażkę, namiot lub plandekę. Ok i moją słabość
dzbanek emaliowany do gotowania kawy na ognisku. Zimą do tego dodaję śpiwór lub koc. Z produktów żywnościowych kawę, cukier, sól i jakiś kawałek mięsa choć to nie stała mego ekwipunku. Wszystko mieści się w plecaku takim szkolnym w sumie. Resztę pozyskuję w terenie.

W tym całym bushcrafcie stawiam na umiejętności. Oczywiście nauczyłam się rozpalać łukiem ogniowym. Umiem zrobić sobie nóż z tego co znajdę w lesie. Dam radę sobie nawet bez śpiwora i namiotu. I Ci co byli na 7 dniach wiedzą, że to jest realne i do zrobienia. Nawet bez jakiegoś wielkiego doświadczenia. 

I właśnie. Po warsztatach w tym roku i szkoleniach zauważyłam, że to kobitki najwięcej uwagi poświęcają umiejętnościom. One właśnie tak rozumieją bushcraft. Nie chcą dźwigać domu do lasu. Chcą odpocząć, tworząc nowe, przydatne rzeczy właśnie w lesie. Nie rozprawiają o nożach, siekierach czy piłach. Nie rozprawiają o wyższości hamaka nad tarpem czy namiotem. Rozprawiają o tym, co zrobić jak tych wygód im zabraknie. I to chcą sprawdzać i trenować w lesie. 

Ale nie wykluczajmy mężczyzn. Znam takich panów, i to nawet sporo co mega fajne rzeczy robią w lesie. I bardzo zachęcam - właśnie z tego miejsca - co by się takimi ciekawymi wypadami chwalili. Może to zachęci inne osoby do ciekawego  działania :) 


piątek, 23 września 2016

Czy warto uczyć się o dzikich roślinach jadalnych ?

Dlaczego warto nabywać lub pogłębiać wiedzę o dzikich roślinach jadalnych ? Czy warto uczęszczać na warsztaty, kursy i zgłębiać ten temat ? Czy warto zmieniać jadłospis w domu ?

Dziko rosnące rośliny, zebrane z dala od miast, zakładów przemysłowych i intensywnie uczęszczanych dróg, są niezwykle piękne oraz mają cenne wartości odżywcze i lecznicze. Rośliny, które rosną dziko i z dala od ludzkiej cywilizacji, są zdrowe, gdyż posiadają duże ilości wartościowych substancji naturalnych, do których zaliczają się m.in. witaminy, minerały, kwasy organiczne, flawonoidy, garbniki, i olejki.  Nie są sztucznie modyfikowane, a także wolne od chemii i zanieczyszczeń. Zebrane na polach i łąkach rośliny mogą nie tylko służyć ozdobie domu, lecz mieć pozytywny wpływ na zdrowie i urodę.
Rośliny pochodzące z pól i łąk mogą stanowić podstawę wielu oryginalnych potraw. Jeżeli ich smak wydaje się jednak zbyt intensywny, można je stosować jako dodatek do wielu tradycyjnych dań, np. zup, sosów, sałatek czy deserów. Z dzikich roślin przyrządza się również lecznicze soki, napary i nalewki.
Rośliny dziko rosnące powinno się spożywać świeże. Wiele z nich można z powodzeniem suszyć i
robić z nich przetwory. Liście wykorzystuje się podobnie jak szpinak czy sałatę, kwiaty można dodawać do sałatek, zapiekać w cieście albo robić z nich napary, herbatki czy syropy, owoce przerabia się na dżemy, konfitury i soki oraz zaparza z nich herbatki, a z korzeni można przyrządzać lecznicze napary i odwary.
Weźmy takie stokrotki. Stokrotki rosną zarówno na dzikich łąkach, jak i na wypielęgnowanych trawnikach. Rzadko kto wie, że roślina ta może służyć nie tylko do ozdoby, lecz ma również zastosowanie lecznicze i kulinarne. Stokrotki zawierają przede wszystkim saponiny, kwasy organiczne, flawonoidy, śluzy, garbniki, olejek eteryczny, sole mineralne i witaminę C. Młode liście stokrotek przyrządza się podobnie jak szpinak albo dodaje do sałatek, zup, sosów, past kanapkowych i farszów. Stokrotki znane są też w medycynie naturalnej. Rozgniecione liście nakłada się na rany, by przyspieszyć ich gojenie. Z kwiatów przygotowuje się napar, który pomaga usunąć śluz zalegający w górnych drogach oddechowych oraz oczyszcza organizm z toksyn i produktów odpadowych przemiany materii. Stosuje się go również zewnętrznie – do leczenia schorzeń skórnych (np. egzem, ran czy tłustej cery). Prawda, że intersujące i pomocne informacje ?

W Polsce coraz więcej się dzieje. Co chwila odbywają się bardzo ciekawe warsztaty, kursy, targi, festiwale i zloty. Informujemy o tym na grupie W Miejskiej Kniei: https://web.facebook.com/groups/1472904939606644/

Cena. To kluczowa sprawa. Zawsze mnie zastanawiało, ile Jesteście w stanie wydać na takie warsztaty/ kursy/ prelekcje. Nie tylko u mnie. Niektórzy z Was wydają na warsztaty z dzikich roślin jadalnych 600 – 1000,00 złotych. Za weekend nauki.  W Miejskiej Kniei  takie warsztaty weekendowe kosztują w granicach 250,00 - 350,00. Za pojedyncze warsztaty, trwające 4h jesteście w stanie zapłacić 250,00 – 450,00. Za sam spacer 150,00. W Miejskiej Kniei obie formy to 90,00. Dlaczego takie różnice ? Ponieważ działam na swoim terenie i moja praca jest moją pasją. Uwielbiam to co robię ! I znam osoby które podzielają moją pasję: 
- i inni :) 

Miejsce. Mój Dziadek powiadał, że jak wyjdzie się z domu to wszędzie blisko. Ważne by ruszyć
tyłek. I ma rację. W dzisiejszych czasach i możliwościach podróżowanie jest łatwiejsze. W Miejskiej Kniei mieści się miedzy dwoma wielkimi miastami w centrum Polski:  Łódź – Maków – Warszawa. Bardzo dobre połączenie PKP. Dojazd S8 i autostradą. Miejsce malownicze. Lasy mieszane, lekkie wzniesienia, spokój i rodzinna atmosfera. Ponieważ założeniem moim jest by każdy podczas zgłębiania wiedzy czuł się komfortowo.


Powiecie: To wszystko jest w książkach. Po co jeździć na warsztaty. To nie do końca tak. Wielu z Was czyta, ogląda na YT ale nie zmienia w swoim życiu nic w tym temacie. Samo przeczytanie czy obejrzenie na YT nie spowoduje, że będziecie zdrowsi, że Wasz portfel odsapnie ( pozyskiwanie jedzenia na łąkach i lesie bardzo sprzyja finansom). Na zajęciach dotykacie, wąchacie, próbujecie i podejmujecie decyzje czy to odpowiednie dla Was i Waszej rodziny. Ja i inni zielarze – praktycy pokazujemy Wam jak z powszechnie występujących roślin można zrobić pyszne danie lub panaceum na każda chorobę. Czy przeczytawszy książkę odważylibyście się ugotować makaron z podagrycznika ? 

czwartek, 1 września 2016

Spacer botaniczny w ramach Warsztatów Archeologii Doświadczalnej na Grodzisku Żmijowiska 2016

Jest w Polsce takie czarowne miejsce. W gminie Wilków. Co roku, od kilku lat odbywają się tam w sierpniu Warsztaty Archeologii Doświadczalnej na terenie Grodziska Żmijowiska. Warsztaty trwają około dwóch tygodni. Program zawsze jest bogaty: garncarstwo, zielarstwo, tkactwo i barwienie, ogień, kuchnia słowiańska, wypał naczyń glinianych w piecu, projekt dłubanka... W tym roku nacisk położono na warsztaty garncarskie i warsztaty z kuchni słowiańskiej. 

Miałam przyjemność poznać ludzi pełnych pasji. Pod okiem Marty Wasilczyk nauczyłam się podstaw garncarstwa. Ulepiłam kilka naczyń, które przydadzą mi się w moich kulinarnych eksperymentach. Hania Lis wspaniale poprowadziła warsztaty
z kuchni słowiańskiej. Miałam przyjemność pomagać i kosztować jej potraw. Wiele dowiedziałam się o gotowaniu w glinianych naczyniach. Od teraz posiadam dwa naczynia gliniane do gotowani i zamierzam utrwalić sobie wszystko to czego nauczyłam się podczas zajęć.

Sama również miałam mały wkład w to wielkie wydarzenie miłośników archeologii eksperymentalnej. Poprowadziłam spacer botaniczny, gdzie pokazywałam uczestnikom rośliny w ich naturalnym środowisku. Każdej roślinie towarzyszył malutki opis zastosowania leczniczego i kulinarnego. 






W tamtym roku Karina Rudzka stworzyła w jednej z chat zielnik. W tym roku go odświeżyłam i rozszerzyła wraz z Katarzyną Tajer.






Oto nie które napotkane rośliny:

BABKA ZWYCZAJNA Plantago maior
Nazwa ludowa skołojrza
Roślina zawiera w liściach i nasionach śluzy. W liściach garbniki, gorzki glikozyd, aukubinę, enzymy: inwertynę, emulsynę; kwas cytrynowy, saponiny. A jeśli spalimy liście babki to w popiele uzyskamy 42% tlenku potasowego.
Wykorzystuje się liście, nasiona, korzeń.
Kulinarnie wykorzystuje się liście babki. Smaży się je w gęstym cieście naleśnikowym na głębokim tłuszczu. Liście babki bardzo dobrze smakują w sałatkach, wiosennych zupach, surówkach. Dobrze komponują się w farszach do naleśników, omletów, pasztecików. Można gotować jak jarzynkę, podobnie gotujemy jak młodą kapustę czy szpinak. 
Panaceum na ukąszenia węży, ukłucia skorpionów – sok, papka z liści przykładana na rany, picie soku by pozbyć się toksyny z organizmu.
Spożywając babkę oczyszczamy organizm z metali ciężkich i innych toksyn metabolicznych. Liście babki włożone do buta zapobiegają odciskom i przynoszą ulgę zmęczonym nogom. Zgniecione liście babki przykładane na rany przyspieszają ich gojenie. Napar z liści lub nasion zwalcza bezsenność. Nasiona gotowane puszczają śluzy, które są idealnym panaceum na nadkwaśność żołądka.

BYLICA BOŻE DRZEWKO 
Artemisia abrotanum
Nazwa ludowa Ziele kościelne
Roślina zawiera olejek lotny z cytralem, garbniki, gorycze, alkaloid abrotaninę.
Wykorzystuje się cała roślinę: liście, nasiona.
Liście maceruje się w tłuszczu – powstaje maść/ balsam który jest lekarstwem na rany.
Kulinarnie wykorzystuje ją jako przyprawę liście i nasiona. Doskonale pasuje do mięs słodkich jak drób i wieprzowina J Młode liście i wierzchołki o lekkim gorzkawym smaku i cytrynowym zapachu doskonale aromatyzują potrawy i przetwory. Polecam przyprawiać nią zupy, gęste sosy, tłuste, duszone mięsa jak: wieprzowina, baranina, gęsinę, mięso z kaczki. Bardzo często dodaję do farszu z innymi ziołami do nadziewania ptactwa. Odrobina posiekanych liści dobrze komponuje się w wiosennych sałatkach, twarogach, majonezach, pastach serowych, napojach chłodzących i nalewkach ziołowych. Suszone ziele doskonale pasuje do ryb morskich, potraw warzywnych.
Gałązki dodaje się do marynat ogórkowych, a liście wraz z szyszkojagodami jałowca bardzo dobrze smakują w chlebie lub herbatnikach.
Sama roślina odstrasza owady, wystarczy zawiesić roślinę w oknie, w drzwiach w postaci bukietu lub wianka. Okadzanie bylicą też odstrasza owady.

BYLICA PIOŁUN Artemisia absinthium
Nazwa ludowa: piołunek, połyn, poleń, psia ruta, wermut, absynt, piolin polny.
W całej roślinie występuje olejek lotny, obficie w liściach i kwitnących pędach: tujon, tujol, azulen i terpeny. Glikozyd goryczowy absyntyna, garbniki, żywice.
Kulinarnie wykorzystuje się piołun w mieszankach do mięs ciężkich i tłustych: gęsina, kaczka, baranina, golonki, nóżki.  ( suszony piołun, anyż, fenkuł, malisa). Wykorzystuje się do wyrobu wina – wermutu i wódki – absynt. Używa się go do peklowania mięs. Jako susz doskonale komponuje się w daniach z roślin strączkowych. Dobrze jest dodać odrobinę suszy do naleśników lub omletów – harmonizuje.
Zdrowotne działanie: uspakaja, żółciopędne.
Odpędza wszy, pchły, mole, pluskwy.

SKRZYP POLNY 
Equisetum arvense
Nazwy ludowe: skrzyp kartoflowy, krzemionka, jodełka, jedlinka, koni ogon, koński ogon polny, koszczka, chwoszczka, przęślica, świńskie orzechy, kostka, sosnka, przęsłka, strzępeczka
- flawonoidy: zwiększa objętość wydalanego moczu i usuwa nadmiar moczanów, w związku z tym odwary z tej rośliny stosuje się jako słaby środek moczopędny w mało nasilonych schorzeniach dróg moczowych. Działa również łagodnie rozkurczowo na drogi żółciowe i moczowe, a tak że uszczelnia ściany naczyń krwionośnych. Poza tym stosuje się go w kamicy moczowej, w gośćcu i skazie moczanowej.
- odwary ze skrzypu polnego można stosować pomocniczo w przypadku obfitych miesiączek. Współczesna fitoterapia poleca ich stosowanie również w krwawieniach z żylaków odbytu, z owrzodzeń okrężnicy oraz ze wrzodów żołądka i dwunastnicy, a tak że w krwawieniach z nosa i płuc.
- na nadmierną potliwość stóp. Dzięki niemu nadmiar potu, zamiast wydostać się na powierzchnię skóry, zostanie wydalony wraz z moczem, dlatego efektem bocznym terapii mogą być częstsze wizyty w toalecie.
- skrzyp polny zawiera antywitaminę B1, w związku z tym w przypadku długotrwałego podawania wyciągów z tej rośliny należy 1-2 razy dziennie przyjmować po 1 tabletce witaminy B1.
- Skrzy polny można stosować w uszkodzeniach skóry, oparzeniach, w stanach zapalnych skóry w postaci okładów. Pomaga w łuszczycy, przy cerze naczynkowej. Zewnętrznie odwary służą do płukania w stanach zapalnych jamy ustnej.
- Dzięki zawartemu w skrzypie polnym krzemowi włosy są lśniące i mocne, paznokcie się nie rozdwajają, a proces starzenia się skóry zostaje zahamowany.
Kulinarnie wykorzystuje się mięsiste kłosy zarodnikowe – wyglądają jak grzyb – smaży się je jak szparagi. Wykorzystuje się także pędy palowe – bulwy na podziemnych pędach. Dodaje się je do sałatek, zup, omletów, surówek. Ziele pije się jako herbatki.

KOMOSA BIAŁA/ LEBIODA (Chenopodium album L.)
Pędy nadziemne i nasiona zawierają saponiny, kwas szczawiowy, alkaloidy (betacyna, betaksantyna),
kwas oleanolowy.
Wykorzystuje się korzeń i ziele. Działanie: wewnętrznie pomaga przy kaszlu i przewlekłym zapaleniu oskrzeli, zewnętrznie stosowana była na rany.
Kulinarnie wykorzystuje się nasiona i młode liście. Są jadalne, liście bywają stosowane zamiast szpinaku. Dodaje się je do sałatek, surówek, ciast, chleba, ciastek. Dodaje się je do farszy naleśników, omletów i pasztecików. Mają dużo białka (16%), węglowodanów (49%), witaminy C, prowitaminy A. Starsze liście i nasiona są trujące. Łatwo jednak pozbawić ich trujących składników – przed spożyciem muszą być gotowane, a wodę po gotowaniu odlewa się. Z nasion można przyrządzać mąkę i kasze.

RDEST OSTROGORZKI Polygonatum hydropiper
Nazwa ludowa: pieprz wodny, polski pieprz, rdest wodny, ćwiklany lis, rdestnica, sporysz ostrogorzki, żabieniec.
Zawiera: olejek eteryczny. W zielu stwierdzono flawonoidy (hiperozyd, kwercetynę, rutynę, persykarynę, izoramnetynę i ramnazynę), garbniki, seskwiterpeny, saponiny, kwas elagowy. Roślina ma ostry, gorzki, piekący smak podobny do smaku pieprzu powodowany przez poligodial.
Działanie: przeciwkrwotoczne, moczopędne i przeciwzapalne. Wyciąg z ziela hamuje niezbyt obfite krwawienia wewnętrzne. Rutyna tamuje drobne krwawienia poprzez uszczelnianie włośniczek. Stosowany pomocniczo przy zbyt długotrwałym i obfitym miesiączkowaniu, leczeniu skazy krwotocznej i żylaków nóg.
Kulinarnie jako ostra przyprawa. Dobrze komponuje się z wieprzowiną, baraniną, dziczyzną, drobiem, zupą fasolową, jarzynową, ziemniaczaną, pomidorową, rybną. Często dodaje się ją do bigosu i mięsnych gulaszów. Doskonale pasuje do potraw z fasoli, grochu, soi, soczewicy i bobu.

RDEST PTASI polygonatum aviculare
Nazwa ludowa: bździorost, drutowiec, podorożnik, ptasie języczki, świńska trawa, wróble języczki.
Zawiera flawonoidy (m.in. kwercetynę i awikularynę), krzemionkę rozpuszczalną, garbniki, kwasy polifenolowe, cukry, sole mineralne.
Działanie : wyciąg zwiększa wydalanie moczu, stosowany w kamicy nerkowej, jako środek moczopędny, przy schorzeniach płucnych, zewnętrznie przy krwawiących, źle gojących się ranach.
Kulinarnie wykorzystuje się młode liście i pędy. Smaży się je na wzór pokrzywy czy szpinaku. Pasują do sałatek, jarzynek.

PRZYMIOTNO KANADYJSKIE 
Erigeron canadensis = Conyza canadensis
Nazwa ludowa: konyza, stare dziewki
substancje biologicznie:  czynne to olejek eteryczny, garbniki (pirogallolowe) oraz flawonoidy, takie
jak apigenina, luteolina, kemferol, kwercetyna, Oleum erigerontis, Huil de vergerette du Canada, Essence d’ Erigeron, Oil of Canada Erigeron, Oil of fleabane.
Olejek charakteryzuje się świeżym, korzenno-ziołowym zapachem oraz ostrym, kminkowym smakiem. Ma jasnożółty lub zielonkawy kolor. Szczepy indiańskie, wykorzystywały je do tamowania krwotoków różnego pochodzenia. Napary przyrządzone z kwiatostanów stosowano w gorączce, kaszlu i bólach gardła. Ziele przymiotna stanowi uznany środek o działaniu przeciwzapalnym, przeciwkrwotocznym, ściągającym i moczopędnym. Przymoczki nasączone odwarem z ziela są skuteczne w trudno gojących się ranach, odleżynach, owrzodzeniach oraz świądzie skóry. Podobne zastosowanie mają kąpiele z dodatkiem naparu z ziela. Odwar z przymiotna oraz z komosy białej Chenopodium album jest stosowany miejscowo w reumatyzmie oraz bólach stawowych, trunek sporządzony z przymiotna spożywany jest jako digestif (napój wspomagający trawienie, podawany tuż po posiłku). Goi rany bez bliznowo. Stosowany także przy rozstępach.
Kulinarnie wykorzystuje się nasiona – maja ostry smak. Liście używa się jako dodatek do sałatek, surówek, sosów ziołowych i białych, zup. Dodaje się do jarzynki.

PIĘCIORNIK GĘSI Potentilla anserina
Nazwa ludowa: srebrnik, gęsiówka, gęsia trawa, drabinek, drabinka, dziewicze ziele, pięcioperest gęsi.
Zawiera garbniki katechinowe, flawonoidy (kwercetyna i jej glikozyd), kwasy organiczne, śluzy i żywice, duża zawartość witaminy C.
Używa się ziela i korzeni.
Działanie: środek ściągający i przeciwzapalny, a także rozkurczający na mięśnie gładkie. Stosowany przy biegunkach, chorobach jelit i dróg żółciowych charakteryzujących się stanami kurczowymi, w początkowym stadium kamicy żółciowej, zaburzeniach menstruacji, nieżycie żołądka i jelit. Dzięki zawartości substancji gorzkich poprawia apetyt i ułatwia trawienie. Rzadko stosowany oddzielnie, stanowi składnik mieszanek ziołowych.
Kulinarnie stosuje się liście. Dodaje się do zup, kasz, można przygotować jak szpinak. Kłącze jadalne na surowo lub gotowane (w smaku podobne do pasternaku). Kłącze nadaje wódkom czerwony kolor.

NAWŁOĆ Solidago
Nazwa ludowa: mimoza
Zawiera garbniki, kwasy organiczne, saponiny, olejki eteryczne oraz flawonoidy, wśród których najważniejsze to: rutyna i kwercetyna.
Działanie lecznicze: moczopędne, ściągające, przeciwzapalne. Wewnętrznie jest stosowana przy stanach zapalnych dróg moczowych, kamicy nerkowej, skazie moczanowej, pomocniczo w chorobach reumatycznych, nadciśnieniu. Zewnętrznie przy trudno gojących się ranach i owrzodzeniach skóry, stanach zapalnych jamy ustnej i gardła.

LNICA POSPOLITA Linaria vulgaris
Nazwa ludowa: lwia paszcza, pantofelki matki boskiej
Ta przepiękna roślina rosła kiedyś na polach wśród lnu. Stąd jej nazwa lnica. Kiedy zaprzestano
upraw lnu na rzecz zbóż, lnica zadomowiła się przy drogach, na łąkach i piaskach.
Zwierzęta jej nie jedzą. Zapach odstręcza wszystkie zwierzęta, zwłaszcza konie. I nic dziwnego. Alkaloid peganina jest dla nich trujący, zwłaszcza dla koni. Jeśli zaś chodzi o ludzi, peganina to lekarstwo. Reguluje perystaltykę jelit, rozluźnia mięśnie gładkie dróg żółciowych.
Można się domyśleć, że lnica pospolita działa żółciopędnie, rozwalniająco. Dodatkowo działa moczopędnie, przeciwzapalnie, zmiękczająco. Odwary stosuje się na ciężko gojące się rany, świąd skóry, na zapalenia dróg rodnych, spojówek i żylakowe owrzodzenia nóg. Maści na to miast stosuje się na hemoroidy.
Ziele działa napotnie, dezynfekcyjnie. Napar stosuje się przy kruchości naczyń krwionośnych, wybroczynach, bólach głowy, napadowym kaszlu.
Kosmetycznie stosuje się na poprawę wyglądu skóry: rozjaśnia przebarwienia, piegi, goi wysypki, plamy. Kulinarnie służy raczej do ozdoby, gdyż jej smak nie powala i raczej niczego nie wnosi w odczucia smakowe. Ale pięknie wygląda w deserach, galaretach i sałatkach.

ŻÓŁTLICA DROBNOKWIATOWA Galinsoga parviflora
Roślina jest stosowana jako przyprawa w szczególności do zup.  Używana jest również jako dodatek do sałatek. Świeże liście można zblendować z pomidorem, aby otrzymać orzeźwiający napój.
Roślina wskaźnikowa. Jest doskonałym wskaźnikiem jesiennych przymrozków, jej liście marzną dokładnie w temp. 0 °C, a szczytowe części roślin w temp. -1, -1,5 °C.
W medycynie ludowej używana była do leczenia chorób skóry i ran. Uważa się że ma właściwości przeciwzapalne. Ponadto napar z liści stosuje się do łagodzenia dolegliwości wątroby[potrzebny przypis]. Dzięki dużej zawartości białka może być używana jako zielona pasza.

BNIEC BIAŁY/ LEPNICA Melandrium album
Zawiera węglowodany i saponiny, w większych ilościach jest trujący.
Kulinarnie stosowany w sałatkach.

SZCZAW POLNY Rumex acetosella
Zawiera dużo kwasu szczawiowego. Ponadto roślina zawiera rutynę, saponiny.
Kulinarnie wykorzystywana w zupach, lemoniadach i sałatkach. Doskonale pasuje do chłodników. Dobrze jest go wykorzystać w sosach do ryb, warzyw czy jaj.

GWIAZDNICA POSPOLITA Stellaria media
Nazwa ludowa: mokrzyca, muchotrzew, muszec pospolity.
Zawiera saponiny o działaniu przeciwzapalnym, flawonoidy (m.in. rutynę), znaczne ilości beta-karotenu, czyli prowitaminy A i witaminę C, a także witaminy E, PP (niacynę), B1 (tiaminę), B2 (ryboflawinę) oraz liczne minerały – potas, fosfor, żelazo, wapń, cynk, magnez, selen, jod i krzem. Zawiera kwas gamma-linolenowy (GLA), który jest jedną z pochodnych tak wysoko cenionych przez dietetyków kwasów tłuszczowych szeregu omega-6, zalecany jako skuteczny lek w artretyzmie, przy zaburzeniach hormonalnych oraz w chorobach skóry np. trądziku. Działa przy tym odtruwająco.
Kompresami z rozgniecionych świeżych liści leczy się stany zapalne skóry, obrzęki i dolegliwości wątroby, a herbatą z gwiazdnicy zwalcza się jęczmień oraz zapalenie spojówek.
Kulinarnie wykorzystuje się w sałatkach, pesto. Dodaje się ją do masła, past ziołowych.

GLISTNIK JASKÓŁCZE ZIELE Chelidonium majus
Sok z glistnika ma właściwości wiruso- i bakteriobójcze i jest wykorzystywany w leczeniu kurzajek i innych brodawek, wywołanych m.in. przez wirus brodawczaka ludzkiego (HPV).
W przypadku ugryzienia przez kleszcza należy sokiem przypalić ugryzienie i pić napar z liści 200ml przez cały dzień małymi łyczkami przez tydzień.
Grzybobójcze właściwości glistnika wykorzystywane są zewnętrznie w leczeniu zakażeń skóry Candida albicans i innymi grzybami.


PRZYTULIA WŁAŚCIWA 
Gallium verum
Nazwa pospolita: Przytulia żółta
Właściwości rozkurczowe i antyseptyczne.
Stosowana wymiennie zamiast podpuszczki przy produkcji serów podpuszczkowych. Obecnie wciąż wykorzystywana przy wyrobie angielskiego sera Gloucester.
KRWAWNIK POSPOLITY 
Achillea millefolium
Nazwy ludowe: stolist, tysiąclist, renisz, złocień krwawnik, złocień, żeniszek, żeniszeń.
Zawiera: olejek eteryczny (Millefolii oleum) zawiera związki azulenowe, ponadto roślina zawiera cholinę, flawonoidy, garbniki, kwasy: mrówkowy, octowy, izowalerianowy, gorzki glikozyd achilleinę oraz sole mineralne (zwłaszcza sole cynku i magnezu).
Przeciwzapalne, przeciwkrwotoczne, bakteriostatyczne i nieznaczne przeciwskurczowe. Ziele pobudza również czynności wydzielnicze przewodu pokarmowego, wzmaga wydzielanie soków trawiennych i żółci. Dawniej sporządzano napar na krwotoki wewnętrzne. Dziś ziele krwawnika stosuje się wewnętrznie głównie w zaburzeniach żołądkowo-jelitowych objawiających się brakiem apetytu, wzdęciami, kurczami jelit, niestrawnością oraz, ze względu na działanie przeciwzapalne, w chorobie wrzodowej. Krwawnik można też stosować zewnętrznie w celu łagodzenia stanów zapalnych skóry i błon śluzowych oraz na rany, aby przyspieszyć gojenie.
Kulinarnie: świeże liście spożywane są jak sałatka samoistnie lub z innymi ziołami. Doskonały dodatek do ziołowych maseł, smalcy i sosów. Liście i kwiaty są dodawane do zup, mięs gotowanych i smażonych. Bardzo dobrze pasuje do kasz, jajecznicy.
KRWIŚCIĄG LEKARSKI Sanguisorba officinalis
Surowiec zielarski: suszone kłącze, czasami także ziele. Zawierają garbniki, saponiny, flawonoidy i inne składniki. Stosowana w stanie świeżym lub w postaci proszku ze zmielonych kłączy.
Leczniczo: używany do tamowania krwi przy nieżytach układu
pokarmowego.
Kulinarnie: świeże ziele wykorzystuje się jako jarzynka, przyprawa do sałatek i surówek ziołowych, sosów zielonych, potrawek, jaj, twarogu, past twarogowych, zup – krem, potraw z pomidorów, ryb, gotowanego mięsa, klopsów, pieczeni rzywmskiej, do baraniny, wieprzowiny.
NIE NALEŻY KRWIŚCIAGU GOTOWAĆ. Jedynie parzymy, dodajemy tak jak majeranek na sam koniec.
Wykorzystuje się go do aromatyzowania ponczów, zimnych napojów, deserów.
WROTYCZ POSPOLITY Tanacetum vulgare
Nazwy ludowe: mlecznica, piżmo, wrotycz swojski.
Surowiec zielarski: Kwiat wrotycz, olejek wrotyczowy. Kwiaty wrotyczu zawierają: tujon, izotujon, kamfora, borneol oraz gorzki lakton – tanacetyna i flawonidy: akacetyna i luteolina.
Leczniczo: Roślina była stosowana poronnie, do leczenia histerii, do pobudzania menstruacji oraz przy stłuczeniach, zwichnięciach, reumatyzmie i chorobach skóry. Używa się jej też do zwalczania robaków obłych w układzie pokarmowym. Jest stosowana jako domieszka do leków zewnętrznego stosowania we wszawicy głowowej i łonowej (alkoholowy wyciąg o nazwie Artemisol).
Kulinarnie: wrotycz jest stosowany jako przyprawa np. jego młodych pączków używa sie zamiast kaparów, a koszyczki kwiatowe zapieka się w cieście. Suszony słuzy jako przyprawa korzenna. Świeże i suszone ziele wykorzystuje się do: dań mięsnych ( baranina, dziczyzna, kaczka, gęś), zawiesistych sosów, potraw i sałatek warzywnych ( z pomidorami, bakłażanem, roślin strączkowych), potraw z grzybami, jaj, omletów i naleśników.

Zapach wrotyczu, przypominający zapach kamfory, skutecznie odstrasza owady. Z tego też względu jest używany jako repelent do odstraszania much, mrówek i moli, również komarów i kleszczy. Odwar z ziela nadaje się do ekologicznego zwalczania stonki ziemniaczanej i mszyc.

niedziela, 10 lipca 2016

Sernik z dynią

KRUCHY SPÓD

¾ szklanki pokruszonych herbatników , ½ szklanki pokruszonych orzechów , ¼ szklanki brązowego cukru , ¼ szklanki białego cukru, ¼ szklanki stopionego, ostudzonego masła

MASA SEROWA

450 g puree z dyni, 3 jajka, 1 ½ łyżeczki cynamonu, ½ łyżeczki świeżo startej gałki muszkatołowej, ½ łyżeczki świeżo startego imbiru, ½ łyżeczki soli, ½ szklanki brązowego cukru, 3 szklanki sera śmietankowego, ½ szklanki białego cukru, 2 łyżki śmietany 36, 1 łyżka skrobi kukurydzianej, 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii

KREM

2 szklanki kwaśnej śmietany, 2 łyżki cukru, 1 łyżka alkoholu np. burbonu/ rumu, kilka orzechów


Przygotuj kruchy spód: w średniej misce wymieszaj pokruszone herbatniki, orzechy i oba rodzaje cukru. Zagnieć z masłem na jednolitą masę. Otwieraną tortownicę wysmaruj masłem. Wyłóż masą dno i boki tortownicy. Odstaw do lodówki na 1h.

Piekarnik nagrzej do 175C a w tym czasie przygotuj masę serową: w średniej misce wymieszaj dynię, jajka, cynamon, gałkę, imbir, sól i brązowy cukier. W dużej misce mikserem ubij na gładką masę ser śmietankowy z białym cukrem. Dodaj śmietanę, skrobię, wanilię oraz masę dyniową. Połącz to w jednolitą masę. Masę wlej do wcześniej przygotowanej tortownicy z kruchym ciastem. Piecz około 50 – 55 minut.

W tym samym czasie przygotuj krem. W średniej misce ubij kwaśną śmietanę, cukier i alkohol. Krem rozsmaruj na wierzchu sernika. Włóż do piekarnika na 5 minut. Po wyjęciu ostudź, nie wyjmując z tortownicy. Odstaw w chłodne miejsce na 5 h i udekoruj orzechami.

czwartek, 7 lipca 2016

7 dni w lesie dla kobiet. Czerwiec cz. 2.



W czerwcu w Szkole Rzemiosła Survivalowego odbyły się dwie edycje 7 dni w lesie dla kobiet. Oba te spotkania były całkowicie inne. Można napisać, że różniły się jak dzień i noc, jak ogień o woda. W pierwszej edycji uczestniczki były nastawione na warsztaty, wysiłek fizyczny i działanie. Każda z nich aktywnie spędza czas wolny. Więc nic dziwnego, że podczas pobytu w lesie zrealizowaliśmy z nimi cały program i dodatkowe rzeczy. Dziewczyny się zintegrowały. Codziennie towarzyszył nam dobry humor i dowcip sytuacyjny.

W pierwszej edycji brało udział 5 osób. W drugiej edycji 3 osoby. Niestety nie każdy dostał urlop, a my informowani w ostatniej chwili nie mieliśmy możliwości znalezienia na ich miejsce zastępstwa. Ale widocznie tak miało być, ponieważ
uczestniczki wspaniale odnalazły się w leśnej przygodzie. Jak same powiedziały, gdyby było ich więcej, to byłoby im ciężko się dogadać. Ania, Karolina i Kasia to osoby, które nie lubią pośpiechu. Przyjechały na warsztaty, ale w głównej mierze odpocząć od miasta, zgiełku i innych ludzi. W tym przypadku warsztatów było mniej, ale za to więcej rozmów przy ognisku, spacerów, medytacji.

Trzy uczestniczki a wiele było emocji do uporządkowania, myśli do poskładania. Cieszymy się, że nasz las i okolice sprzyjały temu. Miłym zaskoczeniem dla nas było to, że oprócz Kasi, uczestniczki nie miały doświadczenia w leśnym bytowaniu. Tak, więc dla Ani i Karoliny gotowanie na ognisku, rąbanie i zbieranie drzewa na opał, struganie nożem czy spanie w szałasie było nie lada wyzwaniem ! Żadna nie zrezygnowała. A pogoda ich nie rozpieszczała. Oberwanie chmury i wichura nie zniechęciły a wręcz zachęciły do dalszej przygody.
Ania ze wszystkich warsztatów polubiła gotowanie na ognisku i z upodobaniem serwowała dania z dzikich roślin jadalnych. Kasia z racji doświadczenia w odtwórstwie historycznym, dbała o obozowisko. Karolina wolała fizyczne prace, jak noszenie wody, opału.
Jak widać, każda edycja jest inna, ponieważ inni są ludzie. Artur i ja cieszymy się, że stworzyliśmy miejsce, gdzie ludzie odpoczywają, nabierają pewności siebie i uczą się nowych umiejętności.


Przed nami kolejna edycja 7 dni w lesie. Trzy panie i jeden pan ( mamy jedno wolne miejsce). Już nie możemy się doczekać !

wtorek, 21 czerwca 2016

7 dni w lesie dla kobiet. Czerwiec cz. 1.

7 dni w lesie to wyzwanie dla każdego. Znacie już relacje z kwietniowego i czerwcowego szkolenia. Te zaawansowane szkolenia polegały na tym, że do lasu idziemy z menażką, nożem i wodą. Wszystko pozyskujemy z lasu ( i ze śmietników niestety też): opał, pożywienie, „wyposażenie” obozu.  Relacje z tych szkoleń możecie przeczytać na blogu Mr Wilsona: http://bushcraftwilson.blogspot.com .
Natomiast 7 dni w lesie dla kobiet to szkolenie, które ma podobne założenia, ale i pewne udogodnienia. Udogodnieniem były półprodukty żywieniowe: mąka, ryż, kasza, olej, warzywa, sól, cukier; oraz pewne narzędzia potrzebne do warsztatów: piła ręczna, rękawiczki, wełna, bardko, sznurek, materiał. Uczestniczki mogły mieć ze sobą śpiwory. Brawo dla Moniki  i Kasi  które zdecydowała się spać bez śpiworów : ).
Te udogodnienia nie zostały wprowadzone ze względu na płeć uczestników, ale chcieliśmy ( Ja i Artur) pokazać szaleństwa kulinarno – rękodzielnicze w lesie. Pokazać, jak niby tak mało, ubogaca bytność w lesie.
I edycja 5 kobiet a II edycja 3 kobiety. Nie ukrywam, że to była dla nas nowa sytuacja. Same kobiety, bez doświadczenia. Powoli pojawiały się na umówione miejsce i od razu zdobywały naszą sympatię. Pełne energii, uśmiechu i chęci działania. Ciekawe nowych doświadczeń. Uśmiech sam pojawiał się na naszych ustach.
Pierwsza grupa kobiet to był wulkan. Wulkan, który wybuchał. Dziewczyny były wszędzie. Łaknęły wiedzy, pytały, próbowały. Nie poddawały się i dzięki temu każda z nich wróciła do domu z nowymi umiejętnościami.  Każda z nich przynajmniej raz rozpaliła ogień za pomocą łuku ogniowego. Pogoda sprzyjała i rozpaliły również za pomocą butelki z wodą. Łupały szkło, filtrowały wodę. Te zajęcia prowadził Artur Bokła alias Mr. Wilson. Codziennie eksperymentowały z dziką kuchnią. Kosztowały nowych roślin jadalnych. Strugały łyżki, szpatułki, plotły koszyki, tkały krajki, lepiły z gliny naczynia, ozdoby i zbudowały piec chlebowy z gliny. Tak, tak mamy już drugi J . Z zafascynowaniem piekły bułeczki, chleby.
Dziewczyny się zintegrowały. Codziennie jako prowadząca warsztaty miałam sporą dawkę śmiechu. Z przyjemnością obserwowałam, jak każda z uczestniczek odnalazła się w survivalowej rzeczywistości. Monika i Marta O. z rozmachem zbierały i cięły/ łamały drzewo na opał. Rozpalały ogień. Basia z chęcią garnęła się do ogniskowego pichcenia a Magda szycia i konstruowania pieca. Druga Marta zakochała się w tkaniu na bardku, pozyskiwaniu roślin do jedzenia i w korzonkach :).
Warsztaty zaczynałyśmy o 10.00 rano a kończyłyśmy o 18.00. Wyjątkiem był wtorek, gdzie dziewczyny budowały piec chlebowy. To zajęło nam czas do 21.00. 
Wszystkie sobie pomagały i wspierały się. Rozmawiały ze sobą co spowodowało, że atmosfera była wspaniała ! W trakcie rozmów, spacerów poruszałyśmy zagadnienia głodu, psychiki przetrwania, reakcji organizmu na surowe warunki. Śmiało dzieliły się swoimi postrzeżeniami, jak ich ciała się zmieniają i reaguje psychika. Same siebie zaskakiwały. Dzielnie notowały, zadawały pytania i wyciągały wnioski.
Czas minął tak szybko, że nie zauważyłam, kiedy nastał czwartek. W czwartek dziewczyny zostały same. Czas ten poświęciły na utrwalanie tego czego się nauczyły: rozpalanie ognia, plecenia, lepienia z gliny ( Monika zrobiła glinianą miskę w ziemi ), tkaniu, szyciu i struganiu. Odważnie same zbierały rośliny do jedzenia. W ten sposób powstały pamiątki dla Nas i dla ich znajomych J . Na każdym kroku pamiętały o sobie i innych.
c.d.n.

czwartek, 21 kwietnia 2016

LEŚNA APTECZKA. Czworolist pospolity.

Dzisiejszy bohater leśnej apteczki jest rośliną trującą. Rośnie w cienistych, wilgotnych lasach, na ziemi próchnicznej, nie kwaśnej. Owocem tej roślinki jest pojedyncza, czarna, płaska jagoda. Nie dziwi więc, że najczęściej jej ofiarą padają dzieci, gdyż smak owocu jest słodki. Zastanawiacie się dlaczego piszę o tej trującej roślinie. Piszę, ponieważ okład ze świeżego ziela leczy stany zapalne, wrzody, czyraki i leczy źle gojące się rany.
Zatrucie jagodami czworolistu objawia się następująco:
- złe samopoczucie
- wymioty
- kolka
- ból głowy
- utrata równowagi
- duże rozszerzenie źrenic

Aby ozdrowieć, należy najpierw zrobić płukanie żołądka, następnie zażywać środki powlekające jak: siemię lniane, korzeń ślazu, korzeń żywokost - odwar. Krążenie krwi i oddech należy podtrzymywać środkami odżywiającymi: pokrzywa, arcydzięgiel litwor, podagrycznik, szczaw itd. i przeciwbólowymi jak: wierzba, goździki, imbir itp. NIE NALEŻY STOSOWAĆ ŚRODKÓW PRZECZYSZCZAJĄCYCH ! 

środa, 20 kwietnia 2016

LEŚNA APTECZKA. Pokrzywa zwyczajna/ wysoka.

Pokrzywa jest aż nazbyt popularną i znaną rośliną. Już człowieka pierwotnego poparzyła, czym zwróciła jego uwagę na siebie. W Polsce są dwa gatunki pokrzywy: 
- Pokrzywa zwyczajna/ wielka/ wysoka ( Urtica dioica L.)
- Pokrzywa żegawka ( Urtica Urena )
Pokrzywa ludowej medycynie bardzo często jest nazywana "zieloną krwią". Wzmacnia nasz organizm. Wiadomo, że najzdrowsza jest pokrzywa zrywana w maju. jednak warto pokrzywę zrywać przez cały rok. Wystarczy ją kosić i zbierać młode odrosty. 



Liść pokrzywy wielkiej ma działanie:

-  moczopędnie, na problemy z pęcherzem (napary, sałatki, zupy, soki)
- oczyszcza nerki ( napary, soki )
- przeciwcukrzycowe ( napary, sałatki, zupy, soki, pesto)
- hamuje krwawienia ( sałatki, zupy )
- poprawia przemianę materii ( sałatki, zupy, pesto)
- oczyszcza krew ( sałatki )
- na "wyrzuty" skórne ( sok )
- reguluje ciśnienie krwi ( sok )
- poprawia prace serca ( sok )
- pomaga przy marznięciu kończyn dolnych ( sok )



Liście stosuje się jako napar, sok lub jada jako sproszkowany. Młode liście i sok z pokrzywy są idealnym środkiem odżywczym, środkiem leczącym krzywicę, blednicę, gnilcu, niedokrwistości i przy białaczce. 

Sok z liści pokrzywy
Liście pokrzywy wyciskamy: w domu używając sokowirówki, wyciskarki. W lesie używając koszulki bawełnianej/lnianej: zawijamy w koszulkę liście, obijamy kamieniem, kijem a potem "wyciskamy" koszulkę  poprzez skręcanie jej, nad pojemnikiem w który będziemy "łapać" wyciskany sok.
Taki sok najlepiej przechowuje się w miodzie. 1/10 soku zlać do 9/10 miodu. Trzymać w słoiku/butelce z ciemnego szkła, lub okleić słoik ciemnym papierem. Trzymać w chłodnym, ciemnym i suchym. NIE GOTOWAĆ ! NIE PASTERYZOWAĆ !

Nalewka z całej pokrzywy
3-4 części świeżego, zmielonego ziela zalewamy spirytusem (70%) w ilości 3 - krotnie większej i odstawiamy w ciemnym opakowaniu lub do ciemnego miejsca. Po dwóch tygodniach nalewka jest dobra. Zlewamy za każdym razem na raz. 
Idealne na: przeziębienia, zatruciach żołądkowych, biegunkach bakteryjnych.


Korzeń pokrzywy działa na:
- ściągająco
- moczopędnie
- leczy kamicę moczową
- leczy nieżyty dróg moczowych

Świeżą pokrzywę używa się również zewnętrznie. Idealnie się sprawdza przy chorobach reumatyzmu, artretyzmu. Wystarczy regularnie się chłostać w chore miejsca świeżą pokrzywą :) 

Szmatka/ wata umoczona w soku pokrzywy idealnie hamuje krwawienia z nosa, uszu. Wystarczy przyłożyć i odczekać kilka minut. 

Literatura Autorów: W. Poprzęcki, Z. Przybylak, Ożarowski. I. Gumowska. 
Ustny przekaz: Honorata Maciejak, Katarzyna Kowara.

wtorek, 15 marca 2016

LEŚNA APTECZKA. Betula Pendula

Brzoza zawsze mnie fascynowała. Czytając nie jedną książkę zielarską, brzozę opisywano ciepło, używając pięknych epitetów. W medycynie ludowej jest wręcz drzewem świętym. Nasi przodkowie, Słowianie, modlili się do Bogów Gajach Brzozowych. 
W ziołolecznictwie wykorzystuje się liście, zbierane ręcznie w lecie. Należy je szybko wysuszyć na powietrzu, w cieniu. Innym surowcem wykorzystywanym w fitoterapii jest kora Betulae cortex, pączki Betulae gemmae, węgiel drzewny Betulae carbo, dziegieć Betulae pix, oskoła (sok wydzielający się wiosną z naciętego pnia) oraz huba biała (białe guzowate narośla tworzone przez grzyb Piptoporus betulinus) i huba czarna (grzyb Inonotus obliquus). 

Liść brzozy zwiększa wydzielanie moczu. Napary ze świeżych liści brzozy poleca się w stanach zapalnych układu moczowego, powodowanych przez infekcje bakteryjne, w kamicy moczowej, w celu zapobiegania tworzeniu się kamieni, a także do wspomagającego leczenia choroby reumatycznej i dny moczanowej. Stosowanie liści brzozy w lecznictwie oparte jest na wieloletniej tradycji używania i obserwacji skuteczności i braku działań szkodliwych. Właściwości lecznicze ma także sok wyciśnięty z liści czy dojrzewających pączków brzozy. Pozyskanie soku z liści brzozy nie jest łatwą sztuką, w związku tym najczęściej używa się ich jako okładów przy leczeniu reumatyzmu. Z kolei wyciąg uzyskiwany z dojrzewających pączków brzozy działa przeciwbólowo i przeciwgorączkowo.

Na pniach brzóz występuje kilka grzybów pasożytniczych. Najbardziej znany jest włóknouszek ukośny który, tworzy ciemne guzowate narośla, które po odcięciu i wysuszeniu zwie się popularnie hubą brzozową czarną stosowaną głównie przeciw nowotworowo. Wodny wyciąg z huby hamuje komórki nowotworowe. 

Kora brzozowa wykorzystywana jest od wieków. Już w czasach prehistorycznych. Świadczy o tym znalezienie w roku 1991, przy człowieku tkwiącym od 5 300 lat w lodzie, w Alpach Tyrolskich, dwóch toreb pełnych kory brzozowej i dwa kawałki białej huby brzozowej. Biała huba brzozowa ma właściwościach przeciwbakteryjne. Można przypuszczać, że torby lodowego człowieka były zestawem medycznym tamtych czasów.  Kora brzozowa ma działanie przeciw nowotworowe i
przeciw wirusowe, szczególnie przeciw wirusom HIV. Ekstrakty z kory brzozy są już stosowane do ochrony komórek wątroby oraz w zapobieganiu i leczeniu ostrego zatrucia alkoholowego.

Oskoła natomiast to idealny napój na wzmocnienie naszego organizmu. Oczywiście też ma właściwości przeciw nowotworowe. Sok z brzozy łagodzi bóle reumatyczne, a w szczególności ból związany z uszkodzeniem nerwu kulszowego. W takich przypadkach najlepiej sprawdza się maść uzyskana z soku z brzozy, którą należy wcierać w bolące miejsca.
O dziegciu napisano wiele. Dziegieć stosowany leczniczo wykazuje działanie:
  • antyseptyczne
  • przeciw pasożytnicze
  • przeciwbakteryjne
  • poprawia pracę serca
  • wspomaga pracę przewodu pokarmowego
  • oczyszcza ze szkodliwych produktów przemiany materii
  • może wpływać na neutralizację negatywnych skutków chemioterapii
  • oczyszcza organizm z pasożytów
Dziegieć stosuje się na odparzenia, odmrożenia i odleżyny, swędzenie skóry, wysypki skórne, kamica moczowa, zaburzenia metaboliczne,niestrawność.

Ma fascynacja tym drzewem nie minie. Jest lekarstwem prawie na wszystko. Smakuje. I pięknie wygląda. Oczywiście skupiłam się na leczniczych walorach brzozy. A ma walory kulinarne, ogniowe, meblowe i psychologiczne. I jak jej nie uwielbiać ?

sobota, 12 marca 2016

Cały rok obfitości w lesie.Co zjeść w marcu ?

Marzec to kapryśny miesiąc. Czasem świeci słońce, czasem pada deszcz, jest mglisto i powoli coś tam z ziemi kiełkuje. Ze spaceru na spacer wzrasta nasz apetyt na zielone sałatki, kanapki z kiełkami. Będąc w lesie, zauważymy młodziutki czosnaczek pospolity. Można go jeść na kanapce, w sałatce, z twarożkiem, w zupie. Świeży, pachnący i przepyszny !

Gdy siądziecie przy ognisku do gorącego naparu śmiało dorzućcie liście kuklika zwisłego. Przepięknie pachnie, smakowicie smakuje. Zapach i smak może wam przypominać goździki.

Wczesna wiosna to doskonały zbiór pokrzywy i mniszka lekarskiego. Liście mniszka są wtedy najmniej gorzkie. Liście są delikatne i chrupiące. Wspaniale komponują się w sałatce z czosnaczkiem, bluszczykiem kurdybankiem.

Starzec jakubek to kontrowersyjna roślina. Niektórzy mówią, że trujące, inni że jadalna. Ja uważam, że jest jadalna. Młode, wiosenne liście mają posmak kalarepy/ brukwi. Wystarczy dodać ugotowane jajko i macie przepyszną sałatkę. Z podpłomykami smakuje najlepiej !




Jasnota biała, jej liście, nie pasują smakowo do żadnej potrawy. To moje osobiste zdanie. Kwiaty to co innego. Idealnie komponują się w sałatkach i deserach. Liście warto pić jako napary. 
 
Pierwiosnek to smakołyk. Kwiaty są słodko - miodowe. Liście z lekką goryczką. Sałatki, napary, przegryzki... liście w tempurze to coś przepysznego ! Syrop z kwiatów mniami ! 
Szczaw. Zupa szczawiowa z jajkiem lub ze śmietaną. Sok wyciskany ze szczawiu. Szczaw w sałatkach. To naprawdę bardzo fajna sprawa :) . Ma smak kwaśno - słodki. Im młodszy tym mniej wyczuwalne włókna.

Mam nadzieję, że zainspirowałam Was choć trochę kulinarnie. Już nie długo ukaże się trzeci numer Dzikie Rośliny Jadalne - Przepiśnik o tematyce wiosennej. Polecam wcześniejsze numery: 1 - jesienne dary, 2 - herbaty, kawy i inne.









wtorek, 8 marca 2016

LEŚNA APTECZKA. Odwary.



Już wiecie czym jest napar. Wiecie, że igły sosny, liście czy kwiaty nie gotujemy tylko zalewamy gorącą wodą. Teraz czas na kolejną postać leku roślinnego. Odwar/ Wywar.

Odwar (Decoctum, -i) sporządza się z surowców roślinnych trudno dających się ekstrahować, jak kora, korzenie, kłącza, grube nasiona, cebule, bulwy, surowce krzemionkowe.

Rozdrobniony surowiec zalewamy gorącą lub zimną wodą, stawiamy na ogniu  i gotujemy odpowiednio długo, co jest uzależnione od
rodzaju surowca i wskazań. Gotowanie z reguły trwa od 5 do 40 minut. Następnie odwar odstawiamy na 20-30 minut pod przykryciem, po czym filtrujemy przez materiał, ligninę lub gazę. Nie można odwaru sporządzać na zapas, gdyż zakisza on po 12-24 godzinach; można go jednak przechowywać w lodówce przez 3 dni.
W medycynie odwar służy nam do obmywania ran, poparzeń itp. W kuchni odwarem będzie zupa, herbata a w kosmetyce odwarem będzie tonik do twarzy lub do kąpieli.

Oto kilka roślin ich zastosowanie w formie wywaru:

1. Przeciwkrwotoczne

- Borówka brusznica (Vaccinium vitis-idaea L.)

- Dąb (Quercus L.)

- Kalina (Viburnum L.)

- Kasztanowiec (Aesculus L.)



2. Poprawiające przemianę materii



- Brzoza (Betula pendula Roth) 

- Jemioła (Viscum L.) 

- Jeżyna (Rubus L.)

- Lipa (Tilia)

- Łopian (Arctium lappa L.)

- Perz (Elymus)

- Pokrzywa (Urtica dioica L.)